"fibre" flakes and bran flakes with soy milk
Wróciłam. Znowu. Tym razem nie przejmowałam się wyjazdem i również wróciłam zadowolona. Może nie aż tak bardzo jak spod namiotu... a może tak samo. Trudno porównywać biwak z pielgrzymką, jednakowoż było fajnie.
Tej nocy spałam blisko 10 (a może 11?) godzin. Ostatnimi czasy to mój rekord. Po sobotnim koncercie do północy (podczas którego bracia franciszkanie zbiegli do nas przed scenę i próbowali nas rozruszać czymś na kształt pogo) i niedzielnym powrocie w nieklimatyzowanym autokarze. Po bólu brzucha, który jednak nie przeszkodził mi w zjedzeniu prawie 100 gram (1/3 ogromnej tabliczki) czekolady o smaku panna cotta (co przy bólu brzucha chyba rzeczywiście nie było najlepszym pomysłem, ale takiej jeszcze nie jadłam i choć była niedorzecznie słodka była też bardzo smaczna), wielkiego krakowskiego precla z makiem i masłem oraz odrobiny czekoladowego budyniu już całkiem późnym wieczorem. Należało mi się. To nic, że nie poszłam biegać - pójdę jutro, jeśli się zbiorę. (A jedna pani na pielgrzymce powiedziała mamie, że widuje mnie jak biegam, kiedy sama chodzi na nordic-walking oraz że mam bardzo ładną sylwetkę, pewnie dlatego.)
fajnie, że wróciłaś i dobrze spędziłaś wakacyjny czas :)
OdpowiedzUsuńo kiedyś zajadałam się tymi płatkami błonnik ;P
OdpowiedzUsuńto ogromny postęp że potrafisz czerpać radość z przebywania z ludźmi, tak 3maj;*