przed biegiem: jabłko
pre run: apple
po biegu: kasza kukurydziana na mleku sojowym z otrębami, bananem, cynamonem i syropem z agawy
post run: polenta on soy milk with brans, banana, cinnamon and agave syrup
Rano, sms od kolegi, że zapomniał wysłać mi kartkę z Włoch. Och! Ale jakoś przeżyję.
Postanowiłam, że dziś dla odmiany udam się na krótki (30 minut), ale nieco szybszy/intensywniejszy trening. Wyszło z tego tyle, że rzeczywiście zawitałam w domu po nieco ponad pół godzinie zdyszana jak ciężarówka, po przebiegnięciu na prawdę niedużej odległości - tak to widać jest jak się wystartuje szybciej, to potem szybciej się męczy i tam, gdzie wcześniej miało się siłę rozpędzić teraz się tej siły nie ma. I wlecze nogi za sobą. A tępo nie było jakieś mega. Oj, dziewczyno.
Dajesz radę biegać pół godziny jedząc przedtem tylko jabłko?
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że po małej przekąsce nie złapie mnie kolka. Mam chyba do niej jakieś skłonności, bo łapię ją prawie zawsze. Poza tym nie muszę tyle odczekiwać przed biegiem.
UsuńAle może coś w tym jest i dlatego tak się zmęczyłam.
uroczy uśmiech :3
OdpowiedzUsuńi jak żółto!
bardzo lubię łączyć banana i cynamon, tym bardziej kiedy banan się tak do mnie uśmiecha :)
OdpowiedzUsuń